Superpuchar Hiszpanii na żywo w Sportklubie

Tradycyjnie Liga ACB nowy sezon rozpoczyna od turnieju o Superpuchar, w którym rywalizują cztery najlepsze drużyny ubiegłorocznych rozgrywek. W tym roku turniej odbędzie w Murcji, a transmisje zostaną przeprowadzone na antenie Sportklubu.

Sprawdź godziny transmisji Superpucharu Hiszpanii w PROGRAMIE TV

Dwa półfinały w sobotę i finał w niedzielę – formuła imprezy jest banalnie prosta, ale z powodzeniem sprawdza się od wielu lat. Podobnie jak przed rokiem, także i tym razem jej gospodarzem będzie Murcja, a miejscowi kibicie liczą, że tym ich ulubieńcy może w końcu pokrzyżują szyki bardziej doświadczonym i utytułowanym rywalom. Kto nim będzie? Sama śmietanka ACB: Real Madryt, FC Barcelona i Unicaja!

Supercopa Endesa to rozgrywki, które spokojnie można nazwać Pucharem Realu Madryt, „Królewscy” wygrali bowiem sześć poprzednich edycji, a w sumie mają na koncie aż dziewięć superpucharów. Kolejna w tym zestawieniu Barcelona może pochwalić się pięcioma skalpami, a Baskonia czterema. Z drużyn, które wystąpią w tegorocznej edycji rozgrywek i UCAM Murcia, i Unicaja czekają jeszcze na swój pierwszy triumf? Czy doczekają się go w niedzielę?

Na pewno jedną z tych drużyn zobaczymy w finale, o przepustkę do niego powalczą bowiem w sobotę w bezpośredniej batalii. Dla Unicaji będzie to siódmy występ w Supercopa Endesa – trzykrotnie ekipa z Malagi kończyła udział w nim na półfinale i tyle samo razy przegrywała w decydującym starciu. Zespół latem nie doznał znaczących osłabieni, można nawet zaryzykować tezę, że został nieco wzmocniony, pod koszem bowiem Augusto Limę zastąpił Aleksander Balcerowski. Polak ma wnieść nową jakość i stać się ważnym ogniwem, które w końcu zapewni Unicaji tytuły. Podopieczni Ibona Navarro od dwóch lat konsekwentnie podnoszą swoje notowania, w decydujących momentach zawsze brakuje im jednak postawienia kropki nad „i”. Czy Balcerowskim będzie brakującym elementem, który pozwoli ekipie z Malagi wspiąć się na szczyt?

UCAM Murcia także nie przeszła latem rewolucji, a świetnie dysponowana pod batutą Sito Alonso drużyna marzy o powtórzeniu wyników z ubiegłego roku, kiedy to dotarła aż do wielkiego finału Ligi ACB, zadebiutowała w Supercopa Endesa i uplasowała się na trzeciej pozycji w Lidze Mistrzów. W drodze do finału ACB drużyna z Murcji wyeliminowała zresztą wówczas Unicaję, która w półfinałowej serii była zdecydowanym faworytem. W sobotę ekipa z Malagi będzie więc miała szansę na słodki rewanż.

Zanim jednak do akcji wkroczą koszykarze Murcji i Unicaji, czeka nas prawdziwy hit, bo w pierwszym oficjalnie otwierającym sezon w Hiszpanii meczu będziemy świadkami… El Clasico! Tu obie ekipy również mają ze sobą rachunki do wyrównania, zwłaszcza Barcelona, która w półfinale ubiegłorocznego play-off przegrała z „Królewskimi” bardzo gładko w trzech meczach. W kolejnej rundzie Real nie miał zresztą problemów, aby powtórzyć ten wyników i również w trzech spotkaniach odprawić Murcję, pieczętując tym samym kolejne mistrzostwo kraju.

Real, w porównaniu z poprzednim sezonem, przystąpi do rywalizacji mocno odmieniony. W jego szeregach nie zobaczymy już bowiem Guerschona Yabusele’a, Carlosa Alocéna, Fabiena Causeura, Sergio Rodrígueza i Vincenta Poiriera, a więc zawodników, z których spokojnie możnaby złożyć nawet i wyjściową piątkę. W ich miejsce w Madrycie pojawili się jednak inni, przed którymi postawiono jedno zadanie – Real znów ma rządzić w Hiszpanii i odzyskać tytuł w Europie. Kto zasilił szeregi drużyny Chusa Mateo, aby poprowadzić ją do tych celów? Andrés Feliz z Joventutu, Xavier Rathan-Mayesz Krasnojarska, Serge Ibaka z Bayernu i Usman Garuba, choć akurat ten ostatni w sobotnim meczu nie zagra z powodu urazu stopy.

Sprawdź ofertę kanału Sportklub w PROGRAMIE TV

Real w sobotnim El Clasico pod koszem może mieć więc sporo problemów, tym bardziej, że Barcelona przed sezonem bardzo wzmocniła tę strefę, do drużyny dołączyli m.in. potężny Youssoupha Fall oraz grający ostatnio w Detroit Pistons, Chimezie Metu. To zresztą niejedyne transfery, które „Blaugrana” poczyniła latem, do drużyny dołączyli bowiem jeszcze Juan Núñez, Kevin Punter i Justin Anderson, być może najpoważniejszą zmianą jest jednak ta, która nastąpiła na trenerskiej ławce, stery drużyny objął bowiem Joan Peñarroya, który po zaledwie roku pracy zluzował Rogera Grimau. Oczywiście, aby przyszli nowi, należało zwolnić kilka kontraktów, dlatego z Barcelony odeszli choćby Oriol Paulí, Oscar Da Silva, Nikola Kalinic czy Rokas Jokubaitis. Łącznie zrezygnowano z usług dziesięciu zawodników, którzy występowali w pierwszej kadrze lub mocno do niej aspirowali. Czy tak przebudowana maszyna będzie naoliwiona już w pierwszym meczu sezonu? Trudno powiedzieć, tym bardziej, że już na starcie będzie musiała zmierzyć się z zadaniem najtrudniejszym z trudnych – starciem z Realem!

Źródło: Media Production

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *